wtorek, 14 czerwca 2016

Rozdział 3

Z perspektywy Louisa

Doskonale zdawałem sobie sprawę z tego, że jeśli Harry przekroczy próg sypialni Samanthy, to opuści ją dopiero nad ranem. Nie myliłem się. Od dłuższego czasu mam problem ze snem. Zasypiam późno, a budzę się praktycznie o świcie. Tym razem było tak samo, dlatego wstałem z łóżka i wyszedłem na dwór, żeby zapalić papierosa. Było dość chłodno, dlatego wróciłem jeszcze po bluzę, ale po chwili zaciągałem się już papierosem. Uwielbiam smak nikotyny w ustach. To coś, co mnie upaja i sprawia, że mogę normalnie funkcjonować. Palenie, to pierwsza rzecz, którą robię zaraz po wstaniu. Wpatrywałem się w dal, kiedy obok mnie pojawił się mój przyjaciel, Harry. 
Przyjaźń moja i Styles'a trwa już dobrych kilkanaście lat. Znamy się od najmłodszych lat, ale tak naprawdę to nie pamiętamy okresu w swoim życiu, żeby nie było nas obok siebie. Nasi rodzice śmiali się z nas, że czasami zachowujemy się jak bliźniaki, bo był okres w naszym życiu, że ubieraliśmy się podobnie. Kiedy dorośliśmy, zaczęliśmy również dzielić razem pasję. Ściganie. Tak, to jest coś, co połączyło nas z gangsterskim światem. To tutaj, w Londynie zaczynaliśmy, ale potem musieliśmy po prostu uciec, żeby chronić nasze rodziny. Jednak, Dean znalazł nas i ściągnął tutaj z powrotem. Czy zostaniemy już na stałe? Tego nie wie żaden z nas. 
— Przeleciałem ją. Jest niezła. Ostra i taka wyzwolona. – uśmiechnął się mój przyjaciel, a ja przewróciłem oczami.
Szczerze mówiąc, nie miałem zbytniej ochoty słuchać o nocnej przygodzie Sam i Harry'ego. Wyciągnąłem paczkę z papierosami w stronę mojego kumpla, a ten wziął jednego. Dobrze, bo nie lubię palić sam. Spojrzałem na mojego kumpla i już miałem coś powiedzieć, ale on mnie uprzedził.
— Mam pomysł. Rozkochaj ją w sobie. Znaczy spróbuj. Jeśli ci się to uda, to dam ci 5 tysięcy.-zaśmiał się, patrząc na mnie. – Prawdopodobieństwo, że ci się uda jest małe, ale wiesz.
— Stary, nie ma mowy. Nie bawię się w takie rzeczy. Wiesz o tym. To tak jakbyś ty miał rozkochać w sobie, Katie. Śmieszne. – pokręciłem głową.
Czemu mu coś takiego wpadło do głowy? Ja i Sam? Nigdy w życiu. Po pierwsze, gardzę kobietami, które bzykało całe miasto, a Sam była taka. Po drugie, nie mam ochoty bawić się w żadne zakłady. Wolę zająć się robotą. Zaciągnąłem się ostatni raz i wyrzuciłem papierosa, przydeptując go, żeby go zgasić. 
— Wymiękasz. Cienki jesteś, Louis. Wiesz, ona jest naprawdę dobra w łóżku. Mógłbyś na tym skorzystać. – wzruszył ramionami, paląc. — Ale ty się boisz, że nie dasz rady. Biedny, Tomlinson.
Słysząc jego słowa, myślałem, że go zatłukę. Wiedział jak ze mną zagrać, żebym się zgodził. Nienawidzę, kiedy ktoś wjeżdża mi na ambicję. Nie ma rzeczy czy osoby, z którą bym sobie nie porodził. Inaczej nie nazywałbym się Louis Tomlinson. Jestem urodzonym zwycięzcą, który czasami dąży po trupach do celu, ale w końcu i tak go osiąga. Wziąłem większy wdech i spojrzałem mu w oczy.
— Przyjmuję wyzwanie. Jednakże nie ma tak łatwo, Styles. Musisz rozkochać w sobie Katie. uśmiechnąłem się cwanie do niego. — Nasza mała, słodka dziewczynka potrzebuje opiekuna, więc musisz się nim stać. Stoi? – wyciągnąłem w jego stronę rękę.
— Stoi. – pokiwał głową, a następnie uścisnął moją dłoń, co oznaczało, ze zakład został przyjęty. Gra rozpoczęta, moje drogie panie!

Z perspektywy Sam

Otworzyłam oczy, czując chłód. Spojrzałam na swoje ciało i przewróciłam oczami, gdyż ten kretyn nawet nie raczył mnie przykryć. Ma szczęście, że zabrał się z mojego łóżka nim wstałam, bo inaczej bym go wykopała. Nie mam w zwyczaju zostawiać sobie na noc moich chłopców. Ta przygoda ze Styles'em była przypadkowa, ale potrzebował odreagować to wszystko. Po kąpieli miałam się ubrać i wyruszyć na miasto, ale on był u mnie w pokoju. Nie mogłam nie skorzystać z takiej okazji. Przynajmniej nie musiałam wychodzić na to zimno. Nie żałuję, ale tak naprawdę, nigdy niczego nie żałowałam. 
Podniosłam się z łóżka i postanowiłam, że wezmę prysznic. Ruszyłam w stronę łazienki, a kiedy się w niej znalazłam, weszłam pod natrysk i puściłam wodę. Z początku była zimna, dlatego na moim ciele, od razu pojawiła się gęsia skórka, ale po chwili moje ciało przyzwyczaiło się do chłodnej wody. Zawsze, po przebudzeniu się, brałam zimny prysznic. Pobudzał mnie na resztę dnia i dzięki temu, nie wyglądałam jak zombie, kiedy wychodziłam do reszty. Zakręciłam wodę i wytarłam swoje ciało ręcznikiem, a następnie założyłam bieliznę i wróciłam do pokoju. Nie miałam ochoty jakoś się stroić, dlatego założyłam na siebie dresy i rozciągniętą bluzę mojego brata, którą uwielbiałam. Nie cierpię chodzić po domu w klapkach, dlatego praktycznie zawsze mam bose stopy.
Kiedy pojawiłam się w salonie, dostrzegłam moją siostrę, która wcinała płatki, oglądając jakiś program w telewizji. Podeszłam do niej i pocałowałam ją w czoło, a następnie zabrałam jej miskę z rąk i zaczęłam jeść. Spojrzała na mnie, ale nic nie powiedziała, tylko się uśmiechnęła. Naprawdę byłyśmy cudownymi siostrami, bo praktycznie nigdy się nie kłóciłyśmy, a zazwyczaj broniłyśmy siebie jak lwice. Oddałabym za Katie życie, a ona za mnie. Wiem to. Nie chciałabym nikogo innego na siostrę, bo mam ją. Moją idealną, malutką Katie Evelyn Winchester. Odkąd pamiętam, to ona była dla mnie wzorem do naśladowania. Byłam w stanie poświęcić dla niej wszystko, oddać jej każdą zabawkę. Kiedyś uratowałam jej życie, sama przy tym obrywając. Jednak zrobiłabym to raz jeszcze, bo było warto. Kiedy pomyślę, że tamten palant, mógł naprawdę w nią strzelić, czuję jak staje mi serce. Nie wyobrażam sobie życia bez niej czy Deana. Tak samo, kiedy ginie jeden z nas, wtedy czujemy pustkę, bo jesteśmy dla siebie jak rodzina. Oparłam głowę o ramię mojej siostry, oddając jej miskę z płatkami i wtuliłam się w nią.
— Jak było? – usłyszałam jej ciche pytanie.
Doskonale wiedziałam, o co pytała. Nie musisz być jasnowidzem, żeby wiedzieć, że po nocy z jednym z ludzi spod swojego dachu, będziesz przepytywana. Westchnęłam cicho i wzruszyłam ramionami. Co jej miałam powiedzieć? Seks jak seks. Taki sam był z nim, jak i z tym kolesiem dwa dni wcześniej. Nie przywiązuje wagi do tego, bo tak naprawdę nie czuję do swoich partnerów seksualnych nic, poza pociąg seksualny. Taka już jestem. Zimna i oschła suka bez serca. 
— Nie musiałaś z nim spać. On z nami mieszka i pracuję. To nie w porządku. – powiedziała moja siostrzyczka. 
— Katie, nic w życiu nie jest w porządku. Rodzice nas zostawili. Czy to było w porządku? Nie. Ja się z nim przespałam, ale on sam do mnie przyszedł. –  wzruszyłam ramionami, spoglądając na nią.
Raczej nigdy nie miała problemu z tym, że spałam z jakimś naszym kolegą "z pracy". Chyba, że on jej się podobał. O nie, tylko nie to. To nie jest odpowiedni facet dla mojej siostry. Wyprostowałam się, wpatrując w nią.
— Podoba ci się! Katie... – pokręciłam głową, wzdychając. — To nie jest osoba, która powinna być z Tobą. Wybij go sobie z  głowy, okay?
— Sam, proszę cię. On i tak by nawet na mnie nie spojrzał. Ja i Harry? Tchórz i bad boy? Nie, to by nie mogło istnieć. Więc nie martw się. – wzruszyła ramionami, ale widziałam w jej oczach lekki zawód.
— Nie, to ty byłabyś dla niego za dobra. Nie zasługuje na Ciebie. Już ja o to zadbam. – uśmiechnęłam się, kładąc głowę na jej kolanach. 
Nie mogłam pozwolić na to, żeby mojej siostrze coś się stało. Tym bardziej, nie mogę pozwolić, żeby skrzywdził ją taki lovelas, Harry Styles. Przecież on już pierwszej nocy wszedł mi do łóżka. Nie chce, żeby ją spotkało to samo. Z rozmyśleń wyrwał mnie Dean, który zwołał zebranie w salonie. Kiedy już wszyscy się zeszli, Dean oparł się o szafkę, na której stał telewizor, obserwując wszystkich.
— Słuchajcie. Większość z was wie, że chodzimy na przyjęcia wydawane przez rodzinę królewską, bo ich chronimy, tak? Słyszałem, ze na mieście, krążą plotki, że na jutrzejszym balu, ktoś ma zabić samą królową. Nie możemy do tego dopuścić. Nasz układ z nimi, każe nam ich ochronić, więc to zrobimy, tak? – spojrzał na nas, a my pokiwaliśmy głowami.
— Poczekaj. Dlaczego macie jakiś układ z rodziną królewską? Przecież oni nie powinni zadawać się z gangiem. To nie jest normalne. –  powiedział zdezorientowany Styles.
Och, biedactwo. Nie ma pojęcia o co chodzi, ale przecież nie musi wiedzieć, tak? Spojrzałam na Deana, a ten dał mi sygnał, że mam im teraz wyjaśnić wszystko. Serio, to nie będzie łatwe, bo to oznacza, że będę musiała iść z którymś z nich jako para. Nie chce tego robić, ale nie mogę wziąć mojego brata, bo on zawsze nadzoruje sytuację na zewnątrz.
—  Któregoś dnia, dowiedzieliśmy się, że Kate, w sensie, księżna Kate, ma zginąć. Szczerze mówiąc, to naprawdę uważam, że jestem spoko babeczką i nie powinno jej się nic stać, dlatego bądź co bądź postanowiliśmy ją chronić. Łaziłam za nią przez kilka dni, aż dostrzegłam strzelca. Zasłoniłam ją swoim ciałem, ale miałam szczęście. Kula musnęła tylko moje ramię, więc nie ucierpiałam na tym za bardzo. Spotkaliśmy się później z rodziną królewską i spisaliśmy umowę. Oni hamują rząd, kiedy my chcemy przywieźć towar, a my w zamian za to ich chronimy. Staramy się zawsze wyłapywać informacje o rodzinie królewskiej, które krążą na mieście. Królowa zawsze zaprasza nas na swoje przyjęcia, bo tak naprawdę jesteśmy osobistą ochroną całej ich rodzinki. – przewróciłam oczami, patrząc na chłopaków. Dlatego, wy dwaj oraz ja i Katie, udamy się na to przyjęcie i będziemy udawać pary. Harry jesteś ze mną. Louis z moją siostrą.
Spojrzałam na Katie i wiedziałam, że w jakiś sposób sprawiłam jej przykrość, ale nie mogłam inaczej. Muszę ją chronić za wszelką cenę. Nawet jeśli ona uważa, że to nie jest w porządku względem niej. Przeniosłam wzrok na chłopaków i zauważyłam, że oboje spoglądali na siebie wymownie. Super, oni też nie są zadowoleni? Co za chujowy poranek.
—  Nie chcę być z Tobą, Sammy. Z całym szacunkiem do Ciebie, ale wolę Katie. Pójdziesz z Louisem. – uśmiechnął się do mojej siostrzyczki, wstał i wyszedł. 
—  On ma rację. Sam, nie możesz ciągle podejmować decyzji za wszystkich. Wybacz, ale tylko Dean może to robić. Jesteś na mnie skazana. – wzruszył ramionami Louis, a mój brat pokiwał głową.
Serio? Mój własny brat przeciwko mnie? Świetnie. Dziękuje, Dean. Wkurwiona z lekka, tą całą sytuacją. Jak on mógł powiedzieć coś takiego? Podważył mój autorytet w całej grupie. Teraz każdy, ale to każdy będzie mnie lekceważył. Dziękuje, Louisie, kurwa, Tomlinsonie. Potrzebowałam się odstresować, dlatego poszłam do swojego pokoju, załączyłam słuchawki do telefonu i puściłam sobie muzykę. Tylko taniec może mnie uspokoić, albo morderstwo Tomlinsona. Z dwojga złego wolę się nie narażać Deanowi, dlatego wybrałam taniec. Ustawiłam odpowiednie dźwięki i zaczęłam poruszać swoim ciałem, zapominając o wszystkim i wszystkich. 

Tak naprawdę to ten rozdział jest troszkę nudny, ale nie może być ciągle akcji. Życie gangów to nie tylko morderstwa, dillowanie czy inne tego typu rzeczy. To również rozmowy, wspólne spędzanie czasu i zabawa. Co sądzicie o zakładzie chłopaków? Co z tego wyniknie? 
Czy czcionka nie jest dla was ciut za mała? Bo jeśli tak, to ją zmienię :)

5 komentarzy:

  1. Odnośnie:
    * rozdziału - mimo wszystko jest ciekawy, bo cos się dzieje. (zakład, rodzina królewska) Uwierz, że czytałam nudniejsze. Takie, że aż zasypiałam.
    * Zakład - szczerze? Strasznie się zdziwiłam. Nie sądziłam, że to zrobią. I szkoda jest mi dziewczyn, bo jak się dowiedzą będzie zjebanie. Nie chciałabym być na ich miejscu.
    * czcionka - troszeczkę ciut za mała.
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział / Maggie xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że teraz czcionka jest okay, bo trochę się namęczyłam, żeby ją wybrać odpowiednią, haha.
      Zakład wiele namiesza u nich wszystkich, ale to już później :D

      Usuń
  2. Znalazłam przypadkiem Twojego bloga i wiesz co...? Pochłonęłam w całości i czuję niedosyt. Świetnie piszesz, spodobała mi się historia bardzo i czekam na więcej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Więcej pojawi się jakoś na dniach, ale bardzo miło mi czytać, ze wciągnęła cię historia, którą sobie stworzyłam <3

      Usuń