czwartek, 9 czerwca 2016

Rozdział 2

Z perspektywy Harrego

Nie miałem pojęcia, dlaczego akurat wybrałem ją, na swoją partnerkę podczas wyścigu. Była taka cicha i obserwowała wszystko z daleka, ale chyba była mój wybór padł na nią, ze względu na to, że miała bliskie kontakty z tą dziewczyną, która chciała się ścigać, a ja miałem ochotę wyprowadzić ja trochę z równowagi. Uwielbiam wkurzać konkurencję. Dopiero później okazało się, że są siostrami mojego nowego szefa. Tego bym się chyba nigdy nie spodziewał, ale los lubi płatać figle, prawda? Dałem wygrać tej ślicznej brunetce, bo wiedziałem, że jest niepokonana. Słyszałem o niej wiele, bo jednak nie da się nie znać mistrza. Była bardzo młodziutka. Miała tylko osiemnaście lat, a tak naprawdę podczas wyścigów roztrzaskiwała w pył nawet najstarszych bywalców na torze. Była niezwyciężona. Musiałem to zmienić. 
Nigdy nie widziałem, żeby ktoś był aż tak wkurwiony jak jej osoba po wyścigu. Myślałem, że zabije mnie na miejscu, bo porwałem jej biedną siostrzyczkę. Myślała, że ją zabije? Bez przesady. Jednakże, po chwili stało się coś, czego się nie spodziewałem. Był pewny, że to ta cała Samantha mnie uderzy, a zrobiła to jej siostra, która stała cały czas cicho obok mnie. Naprawdę byłem wtedy w szoku, ale na całe szczęście pojawił się wtedy Dean Winchester, mój nowy szef. 
Dean zwerbował mnie i Louisa, bo byliśmy świetni. Tutaj nie chodzi o to, że mam przerośnięte ego i dlatego tak mówię, ale tak było na prawdę. Ja i mój najlepszy przyjaciel nadawaliśmy się do każdej roboty. Trzeba przewieźć jakiś niebezpieczny towar, to wtedy zawsze wzywano nas. Nikt nigdy nas nie złapał, a tym bardziej policja nigdy nie miała na nas wystarczających dowód, żeby nas pogrążyć, chociaż nie jeden świeżak próbował. 
Kiedy zajechaliśmy pod dom Winchesterów, to wiedziałem, że to ich główna siedziba. Dom był wypasiony, bo w końcu stać ich na to, prawda? Ciemne typki nigdy nie mieszkają w obskurnych chatkach, tylko mają ekstrawaganckie willę. Taką samą miał Dean i jego rodzina. W gangach tak już jest, że jej członkowie stają się dla siebie rodziną i jest to nieuniknione. Sam coś o tym wiedziałem, ale razem z Louisem zmieniliśmy lokalizację, bo tak było dla nas lepiej. 
Wiedziałem, że mój przyjaciel ma dobre pomysły, ale to co wymyślił teraz było bardzo ryzykowne. Dobre, ale mogło nam ściągnąć na głowę wiele problemów. Tak naprawdę nasze szanse były podzielone. Albo nam się uda albo nie. Dean kazał mi jechać z Katie, ale wcale nie narzekałem. Wsiadłem do auta i spojrzałem na to jak dziewczyna pewnie łapie za kierownicę. Widać było, że lubi to robić. Dobrze wiedzieć, że motory ją nie jarają, ale za to szybkie samochody już tak. Zanotowane. Uważnie obserwowałem ją, kiedy jechała i ścigała sie ze swoją pyskatą siostrzyczką. Sprawiało jej to frajdę, ale tak naprawdę ani razu nie zaszczyciła mnie swoim spojrzeniem. Zatrzymaliśmy się pod magazynem, ale żadne nikt z nas nie wysiadł z samochodu. Zerknąłem na nią i pokręciłem głową.
— Coś mi tutaj nie gra. – powiedziałem cicho, uważnie obserwując okolicę.
 Mnie też się to nie podoba i mam bardzo złe przeczucie. – powiedziała i zacisnęła mocniej dłonie na kierownicy.
Zerknąłem w bok i zauważyłem jak Sam wraz z Louisem wysiadają z samochodu i ruszają powoli do przodu. Wtedy się zaczęło. Ktoś otworzył w naszą stronę ogień. Tego się nie spodziewaliśmy, ale najwyraźniej czekali na nas. Szybkim ruchem opuściłem głowę Katie w dół, bo nie chciałem, żeby zarobiła kulkę, która właśnie przeleciała tuż nad jej głową. Miała pieprzone szczęście! Chciałem już wysiąść, ale nagle usłyszałem głos Sam, który skądś dochodził.
— Kurwa, zaatakowali nas! Dean, zatrzymaj się w miejscu, w którym stoisz! Katie, nie wychodź z tego pieprzonego auta! Sama się tym zajmę! Wszyscy mają zostać na swoich miejscach! – krzyczała, a następnie dostrzegłem, że ponownie wyszła z samochodu, do którego prawdopodobnie wsiadła jak zaczęły padać strzały.
Obserwowałem uważnie jak brunetka wyciąga broń i zaczyna strzelać do ludzi, którzy odważyli się nas zaatakować. Była bardzo precyzyjna, bo każdy jej strzał był śmiertelny. Zaraz za nią dostrzegłem Louisa, który też wystrzelał ich jak kaczki, ale ich było coraz więcej. Przeniosłem swój wzrok na Katie, która nie podniosła głowy od początku strzelaniny. Wyciągnąłem swoją broń i już zacząłem ją odbezpieczać, kiedy ona się odezwała.
 Nie potrafię ich zabić! Nie mogę tego zrobić! Nie umiem! – krzyczała i zarazem płakała. 
Totalnie zszokowała mnie ta informacja, bo nie spodziewałbym się, że siostra gangstera, tak szanowanego gangstera w kryminalnym świecie, nie potrafi zabijać. I chyba w dodatku dostała ataku paniki. Musiałem ją uspokoić, bo była w stanie wyrządzić więcej krzywdy niż to możliwe, dlatego objąłem ją mocno.
— Uspokój się, Katie! Nikogo nie musisz zabijać. Oddychaj! Głęboko. Ochronię cię! – mówiłem pewnie, ale obserwowałem tez sytuację na zewnątrz.
Jakiś bydlak dopadł Sam, która nie dała mu się. Walczyła z nim jak równy z równym mimo tego, że facet był od niej większy. Louis też dawał radę, ale wiedziałem, że mnie potrzebują. Musiałem im pomóc, a Katie powinna sobie dać radę. Liczyłem na to.
— Muszę cię na chwilę zostawić. Zaraz wrócę! – krzyknąłem i chwilę później, strzelałem do tych skurwieli.
Uwielbiałem to uczucie, które mi towarzyszyło podczas zabijania. Czułem się jak Bóg, który daje i zabiera życie. Ja je właśnie odbierałem. Piętnaście minut później było już po wszystkim, a teren był czysty. Nikt nie odezwał się nawet słowem, ale Katie powiedziała nam, że Dean kazał nam wracać. Wsiedliśmy do samochodów i bez zbędnych słów, ruszyliśmy. Chwilę później zajechaliśmy pod siedzibę Winchesterów.
Najbardziej z nas wszystkich oberwała Sam. Dostrzegłem na jej twarzy kilka siniaków i miała podarte ubranie. To odważna dziewczyna, która nie boi się niczego. Muszę powiedzieć, że mi zaimponowała. Myślałem, że jest tylko taka wkurwiająca, ale potrafiła pokazać kto jest górą. Kręciła mnie jak nigdy i wiedziałem, że w końcu ją zdobędę. Może nawet dzisiejszego wieczoru? 
Do środka wszedłem jak ostatni, bo postanowiłem jeszcze zapalić. Musiałem poczuć nikotynę w swoim organizmie. Skrzywiłem się, kiedy do moich uszu dobiegły krzyki. To Dean właśnie opierdalał Sam za to, że go nie posłuchała. Współczułem jej, ale to on był tutaj szefem, a nikt z nas nie miał prawa podważać jego zdania.
— Sam, kurwa, jakim prawem ignorujesz moje rozkazy?! Kto ci na to pozwolił! Miałaś nie wysiadać z samochodu, do czasu, kiedy sam się tam nie pojawię! A ty oczywiście ciągle swoje! Jak pierdolone dziecko, które nie rozumie prostych komend! – pokręcił głową, wściekły na swoją własną siostrę. 
— Żartujesz sobie, kurwa?! Miałam im pozwolić, żeby zaatakowali samochód Katie?! Ty chyba sam siebie nie słyszysz! Musiałam podjąć tą decyzję! Chroniłam naszą siostrę! Ona jest najważniejsza i doskonale o tym wiesz, Dean! Nie zachowuj się ciągle jak nasz szef i dyktator, ale pomyśl czasami jak brat! – pokręciła głową i ruszyła do swojego pokoju, trzaskając drzwiami.
— Myślę jak was brat, ale jestem też pierdolonym szefem, który musi być niepodważalnym autorytetem wśród swoich pracowników, a przez Ciebie nie jestem! – syknął Dean, a następnie wyszedł na zewnątrz.
Cóż, nigdy nie lubiłem kłótni rodzinnych. Dean poniekąd miał rację. Był szefem i jego rozkazy każdy musiał wykonywać bez zbędnych dyskusji. Nikt nie miał prawa podważać jego zdania ani decyzji, które podejmował. Wzruszyłem ramionami i ruszyłem w stronę pokoju, do którego weszła brunetka, zamykając za sobą drzwi na klucz. Chyba brała prysznic, bo słyszałem dźwięk lania się wody z łazienki. Usiadłem więc na jej łóżku i sięgnąłem po książkę, która leżała na szafce obok niego. Jakieś romansidło. Nie spodziewałem się, że taka osoba jak ona, czyta takie gnioty. Czytałem opis książki, kiedy usłyszałem, że ktoś otwiera drzwi. Podniosłem wzrok na Sam, która stała w progu pokoju, owinięta samym ręcznikiem.
—  Co ty tutaj robisz? Pozwoliłam ci tutaj wejść? – zmrużyła oczy, patrząc na mnie. 
— Nie, ale ja nie potrzebuję pozwolenia. Mieliśmy ciężki dzień. Znam opinię na Twój temat od niektórych ludzi. Pozwól mi być swoim chłopcem dzisiejszej nocy. – wymruczałem, kiedy zacząłem do niej podchodzić.
Nie odpowiedziała nic, tylko przyciągnęła mnie do siebie, zatapiając swoje usta w moich. Objąłem jej ciało swoimi dłońmi, pozwalając, żeby ręcznik opadł na podłogę. Zsunąłem dłonie na jej pośladki i uniosłem ją na swoje biodra, a następnie ruszyłem w kierunku jej łóżka. Dla obojga z nas to był ciężki dzień i potrzebowaliśmy chwili rozrywki, która nas odstresuje. Seks był rzeczą, która pomagała i mnie i jej, więc dlaczego mieliśmy nie skorzystać? Nie pozwoliła mi dłużej myśleć, bo przygryzła moją wargę i pozbywała mnie spodni. To będzie długa noc, przepełniona odgłosami spełnienia. 

Ten rozdział w całości poświęciłam Styles'owi, ale dowiedzieliśmy się z niego, ze Katie ma napady paniki. Biedactwo, będzie miała przez to wielkie problemy, ale wszystko w następnych rozdziałach!

4 komentarze:

  1. Przepraszam, że tak późno komentuje. Ale mam przez ostatni tydzień strasznie ciężko. Wszelkie poprawki w szkole, bierzmowanie i jeszcze kilka spraw. Ale wracając do rozdziału to jest świetnie! Podoba mi się jak piszesz. Bałam się, że ktoś dostanie kulkę na tej akcji, ale wszyscy wyszli z tego bez szwanku. Czekam na kolejny rozdział / Maggie xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ważne, że mam stałą czytelniczkę, dla której warto pisać <3

      Usuń